niedziela, 30 stycznia 2011

gałgany i gałganiarki

Gałgan to szmatka
Gałgan to niegrzeczne dziecko
Szmacianka to lalka ze szmatek
gałganiarka to niegrzeczna lalka ze szmatek



Pracownia Przydomowa Mantykory pod 13 -stypendium Ministra Kultury

Pracownia pod 13 -stypendium Ministra Kultury

harola, ariusz -rysowanie lalek




obiekty 3

obiekty-nie lalki ale nasz sentymentalny jędrek...

 

 
porcelanowe spojrzenia
i tu się miałay pojawić portrety naszego sentymentalnego jędrka ale gdzieś się zawieruszyły- jak to z nieśmiałymi pannami w średnim wieku w koronkach nieślubnej sukni

twórcze bałagany

a tak wyglądał poranek po twórzcym wieczorze -ostatni goście zasypiali byle gdzie a Duszek sprawdzał, czy coś zostało do jedzenia...





 

stypendium ministra kultury i dziedzictwa narodowego

parapety



 


poniedziałek, 3 stycznia 2011

z życia pracowni




a tak wyglądał poranek po twórzcym wieczorze -ostatni goście zasypiali byle gdzie

zajęcia- LALKA LEŚMIANA WŁASnie ODKRYTA



Bolesław Leśmian, Lalka

Jam - lalka. W mych kolczykach szkli się zaświat dżdżysty,
Suknia jawą atłasu ze snem się kojarzy.
Lubię fajans mych oczu i zapach kleisty
Farby, rumieńcem śmierci młodzącej mat twarzy.

Lubię leżeć, gdy pokój słonecznieje czynnie,
Na strojnego dywanu narożnej purpurze,
Gdzie irys obok sarny kwitnie bezroślinnie,
A z wieczności pluszowej unoszą się kurze.

Dziewczynce, co się moim bawi nieistnieniem,
Wdzięczna jestem, gdy w dłonie mój niebyt porywa
I mówi za mnie wszystko, różowa nachnieniem,
I udaje, że wierzy w to, iż jestem żywa.

Pilnie wróży mi z ręki, że w najbliższym maju
W świat wyruszę, a w drogę wezmę chleb i zorze,
By piechtami wędrując po Znaszlitymkraju,
W ustach chłopca włóczęgi całować bezdroże.

Ubezdrożyć się muszę na ziemi i w niebie,
By w chwili, kiedy najmniej spodobam się losom,
Znaleźć się niespodzianie, na przekór niebiosom,
W położeniu - bez wyjścia - bez śmierci - bez siebie.

Mam stały wyraz twarzy, niby Człowiek Śmiechu.
Znam tę powieść i inne... Ta sama dziewczynka
Uczyła mnie czytania, jak się uczy grzechu,
I jestem pełna wiedzy, jak do listów skrzynka.

Mam zamiar pisać powieść, której bohaterką
Jest Praścieżka, wiodąca urwiskami w Pralas,
Gdzie ukryła się lalka - i nikt jej nie znalazł!
Duszę ma z macierzanki i patrzy w lusterko.

Mówi tylko dwa słowa: Papa albo Mama.
Mama - mówi do śmierci, a Papa - do grobu
I śmieje się... Sen chwieje łbem u próżni żłobu,
A ona śmiechu swego nasłuchuje sama.

Koniec mojej powieści jest ten, że Praścieżka
Odbiera sobie życie... W mgle są o tym wzmianki...
Ginie świat... Z rodzicami znika lalka śmieszka.
Nic nie ma prócz lusterka i prócz macierzanki.

Wartoż pisać tę powieść? Baśń wyszła już z mody,
Jak krynolina z tęczy!... Módl się do korala
O wiersz barwny!... Zszarzały dusze i ogrody,
A mnie wkrótce do lalek poniosą szpitala.

Wyrwę w biodrach zasklepią, brew wznowią nad okiem,
Wargom uśmiech narzucą taki, że aż zbrzydnie,
I na pokaz wystawią, abym się bezwstydnie
Do przechodniów łatanym mizdrzyła urokiem.

Stracę wartość. Nastąpią cen spadki i zniżki.
I wówczas, gdy już mroki poczuję w pobliżu,
Wyciągnę dłonie ścisłe i wklęsłe jak łyżki,
Do Boga, co nie za mnie umierał na krzyżu!

On, wiedząc, jak mi trudno, choć sen się snem łata,
Grać rolę siebie samej na świata arenie,
Dla prób nieśmiertelności, po zniżonej cenie
Nabędzie mnie - za jedną łzę z tamtego świata!

[Tom: Napój cienisty, prwdr. 1933 r.